Aparatem… malowane?

Wszystko zaczęło się w roku 900 naszej ery, gdy arabscy uczeni obserwowali plamy słoneczne, a nawet strukturę księżyca za pomocą urządzenia zwanego camera obscura (łac. ciemna skrzynka, komnata). Tak, tak – właśnie tę datę oficjalnie uznaje się za początek przygody człowieka z… fotografią.

Ulepszeniem działania urządzenia zajmował się m.in. Leonardo da Vinci, następnie Girolamo Cardano, który w 1550 roku zastąpił otwór pojedynczą soczewką skupiającą oraz wenecjanin Daniello Barbaro – w 1569 roku opisał w swojej pracy „La practica della perspectiva” zasadę działania przesłony. W roku 1727, czyli 800 lat po wynalezieniu camera obscura, filolog Johann Heindrich Schulze uzyskał pierwszą w historii „fotografię” – było nią odwzorowanie obrazu na powierzchni emulsji światłoczułej (chlorku srebra na podkładzie z białej kredy). Piszę „fotografię”, gdyż badacze tak naprawdę za pierwsze zdjęcie uznają obraz stworzony przez Joseph-Nicéphore’a Niepce’a w roku 1826 na wypolerowanej płycie metalowej (pokrytej tzw. asfaltem syryjskim). Później lawinowo pojawiały się kolejne odkrycia: Williama Henry’ego Fox Talbota, Louisa J.M. Daguerre`a, aż w końcu, 19 sierpnia 1839 roku, fizyk Dominique Arago sporządził raport o dagerotypii. Tak oto narodziła się fotografia.

Camera obscura

Dziś nie wyobrażamy sobie życia bez fotografii, a robienie zdjęć weszło niepostrzeżenie do kanonu sztuk pięknych. Mówi się wręcz o „malowaniu aparatem”. Jest w tym stwierdzeniu sporo prawdy – zdjęcie zdjęciu nierówne, wystarczy krótki rzut okiem na dzieło, które wyszło spod obiektywu artysty-profesjonalisty, a na zdjęcie zrobione przez amatora, nie reprezentujące żadnej – lub niewielką – wartość artystyczną.

Camera obscura - schemat działania

Miłośnicy tej formy sztuki mogli bliżej zapoznać się z przedstawionym przeze mnie zagadnieniem na wystawie przygotowanej przez IFA – Instytut d/s Stosunków z Zagranicą w Stuttgarcie – zatytułowanej właśnie „Fotografia jako sztuka – FotoKunst”, a która trwała od 26 X do 2 XII 2006 roku we Wrocławiu (BWA). Wulf Herzogenrath, będący kuratorem wystawy, wybrał jako jej uczestników grupę ośmiu fotografów, którzy zajmują się tą dziedziną ze względu na wyjątkowy i swoisty charakter obrazowania poprzez medium, jakim jest fotografia – natomiast wykorzystują je w bardzo różny sposób. (Dieter Appelt, Bernhard Blume, Thomas Florschuetz, Jürgen Klauke, Astrid Klein, Sigmar Polke, Klaus Rinke, Katharina Sieverding).

Pierwsze zdjęcie

Również i w Głogowie nie brakuje entuzjastów fotografii. Świadczy o tym choćby fakt powstania Głogowskiej Grupy Fotografów, która przygotowuje specjalne warsztaty i wystawy fotograficzne oraz organizuje konkursy, a także Kółka Fotograficznego przy I Liceum Ogólnokształcącym im. Bolesława Krzywoustego. Jedną z założycielek kółka jest Barbara ‚no one’ Witecka, z którą postanowiliśmy przeprowadzić wywiad, szczególnie bowiem interesuje nas młode, świeże spojrzenie na fotografię ludzi pełnych pomysłów i otwartych na nowe formy.


Danuta Duszeńczuk: Od jak dawna zajmujesz się fotografią? Albo jeszcze inaczej: dlaczego fotografia właśnie?

Barbata Witecka: Fotografuję od niedawna, a czemu akurat wybrałam ten rodzaj pasji? Kiedyś marzyłam o tym, by mój chłopak potrafił robić dobre zdjęcia, aż pewnego dnia pomyślałam sobie „chwileczkę, a dlaczego to właśnie ty nie miałabyś robić zdjęć?” No i tak to się zaczęło.

Foto: Barbara Witecka, "Vanitas"

DD: Czy ktoś Cię uczył robienia zdjęć, udzielał wskazówek, co i jak, czy też sama stopniowo rozgryzałaś wszystkie tajniki fotografii?

BW: Nikt mnie nie uczył fotografować, owszem, paru znajomych udzielało mi różnych porad, oceniali moje zdjęcia i mówili, na co powinnam zwracać większą uwagę. Ich wskazówki były bardzo cenne, mocno je wzięłam do siebie i chyba skutkują, bo teraz coraz mniej błędów mi wytykają :) Również w szkoleniu mojego warsztatu pomagało mi oglądanie zdjęć innych autorów, bardziej doświadczonych.

DD: Aparat cyfrowy i klasyczny „analog”. Który, Twoim zdaniem, daje większe, ciekawsze możliwości?

BW: To zależy, co chce się robić, największą wadą cyfrówek jest to, że zdjęcie ma ograniczone powiększenie, bo ma piksele, natomiast w analogu nie podejrzymy efektu pracy zanim nie wywołamy zdjęcia. Obydwa mają swoje wady i zalety.

Foto: Barbara Witecka, "Beauty and the Beast"

DD: Ok. Przenieśmy swe rozważania na Twoją galerię: www.pannanikt.deviantart.com. Gdy przeglądam zamieszczone tam prace, na myśl przychodzi mi pewien „tok zdarzeń”. Obiekt, bezruch, zbliżenie, utrwalenie. Prezentuje się to pięknie, jak np. „Violin”, „Vanitas” – notabene, moje ulubione zdjęcie – „Beauty and the Beast” … Gdy zobaczyłam to ostatnie, w pierwszej chwili myślałam, że mam do czynienia z obrazem, a nie z fotografią. Magiczne. Jak Ty to robisz?!

BW: Fotografuję to, co akurat mam dostępne. A magia, jaka może emanować ze zdjęć, to wynik samych przedmiotów, które na nich widnieją. Trzeba umieć wydobyć wewnętrzne piękno, ja staram się to robić. Ktoś kiedyś powiedział, że fotografia to oszustwo, oszukujemy samych siebie, oszukujemy innych. Jest w tym wiele prawdy. Autor, pokazując zdjęcie, ukazuje to, co chce, a nie to, co naprawdę widział. Czasami coś upiększa, kiedy indziej ukazuje rzeczy w sposób bardziej brutalny, niż są one w rzeczywistości. Wszystko zależy od tego, co chce przez nie wyrazić.

DD: Które, spośród Twoich własnych zdjęć, uważasz za najlepsze?

BW: Szczerze mówiąc, nie lubię swoich fotografii, im dłużej na nie patrzę, tym bardziej mi brzydną. Żadna nie jest moją ulubioną, są równe wobec siebie :)

Foto: Barbara Witecka, "Violin"

DD: Jak to jest u Ciebie: polujesz na chwile, czy z góry sobie ustalasz tematykę zdjęć?

BW: To zależy od sytuacji, w jakiej się znajduję. Osobiście preferuję fotografię studyjną, czyli zdjęcie z góry zaplanowane, jednakże trzeba się rozwijać i nie ograniczać do jednej kategorii, staram się próbować każdego rodzaju fotografii.

DD: Ostatnie pytanie – wiążesz jakoś swoją przyszłość z fotografią?

BW: Nie planuję zajmować się fotografią zawodowo, to raczej hobby. Żeby móc robić to profesjonalnie, trzeba być naprawdę dobrym. Ale gdyby zdarzyła się możliwość spróbowania pracy zawodowej – chyba bym się skusiła :)

DD: Serdecznie dziękuję za rozmowę.

Danuta Duszeńczuk