Tyle razem przebytych dróg

Spakowałam właśnie potrzebne mi do pracy w dniu następnym materiały i zajęłam się porządkowaniem papierów, których – jak zawsze – miałam aż nadto. Odłożyłam kolejną kartkę na jeden z kilku piętrzących się na biurku pokaźnych stosów… Pomyślałam- nie wiem który już raz – że najwyższa pora wymyślić jakieś rozsądne kryterium tego „porządkowania”(np. tematyczne lub chronologiczne) albo po prostu kupić kilka nowych segregatorów czy tekturowych teczek, żeby upchane w nich papierzyska w miarę przyzwoicie prezentowały się na półce…

Z tych utopijnych rozważań wyrwał mnie dźwięk leżącego na brzegu biurka telefonu komórkowe-go. Piskliwa melodyjka sygnalizowała nadejście wiadomości tekstowej. Usiadłam na wersalce i z menu na wyświetlaczu wybrałam opcję: „Pokaż”.

Gdy zobaczyłam dane nadawcy- uśmiechnęłam się do siebie. Wiadomość przysłała Ula, moja uczennica, teraz już studentka, szczęśliwa żona i mama.

„Witam sedecznie.Za dwa tygodnie przyjeżdżam do Głogowa i byłoby miło, gdyby znalazła Pani chwilę na spotkanie w gronie klasowym :-) ?”

Moja 4f…Ile lat minęło od ich matury?…

Cofnęłam się myślami do przeszłości. Zaczęłam odtwarzać w pamięci znane twarze, sytuacje, słowa i zdarzenia,klasowe historyjki,legendy i anegdoty (przynajmniej te, o których wiedziałam :-))

Myślałam o lekcjach i szkolnych akademiach, przeczytanych i nieprzeczytanych lekturach, zrealizo-wanych i niedoszłych do skutku wycieczkach, sukcesach i wpadkach, gorzkich i radosnych chwi-lach,o połowinkach i studniówce, o maturze i świadectwach ,o pożegnaniu…

I nagle odkryłam,że tak naprawdę myślę już nie tylko o 4f, że -obok ich twarzy, ich imion i związa-nych z nimi zdarzeń – pojawiły się w moich wspomnieniach inne twarze, zdarzenia i imiona, że jest ich wiele i że żadne z nich nie straciło na barwie i intensywności…

Jak dziś pisze się ich życiowa opowieść?

Ada, Krystian i Ewa pracują w supermarketach, Jurek jest krytykiem literackim (do specja-listycznego czasopisma pisywał już jako student), a Basia polonistką w wiejskiej szkole. Piotrkowi zaproponowano pracę na uczelni, Marcin i Ania studiują na dwóch fakultetach, Iwona jest jedną z najlepszych studentek na swoim roku, a Andrzej właśnie zawalił najważniejszy egzamin w tym semestrze. Mirek założył własną firmę, Krzysiek niedawno stracił pracę i wciąż nie potrafi się pozbierać…Mateusz realizuje marzenia i robi karierę artystyczną, Kamila kontynuuje sportowe pasje i odnosi spore sukcesy, Małgosia i Paweł wyjechali za granicę. Julka się zakochała, Ania,Ula, Renata, Asia i Wojtek założyli rodziny (przysłali mailami zdjęcia ze ślubów, zdjęcia swoich dzieci), Jola zaręczyła się i niedługo wychodzi za mąż, Michał, Sylwia i Marysia nie mają zamiaru się ustatkować, Radek został księdzem…

Skąd to wiem? Od nich samych (-: Cóż z tego, że w rubryce „miejsce zamieszkania” w naszych dokumentach tożsamości widnieją nazwy różnych miejscowości? Granice czasu czy dzielącej nas przestrzeni nie są tak naprawdę żadnymi barierami. Jeżeli mamy potrzebę porozmawiania- zazwyczaj znajdujemy ku temu drogę i okazję.Telefonujemy do siebie, piszemy maile, wysyłamy SMS-y, rozmawiamy godzinami, korzystając z komunikatorów. Gdy zdarza nam się spotkać przypadkowo- podczas zakupów w supermarkecie, na spacerze w parku, w kawiarni czy jakimkolwiek innym miejscu- zatrzymujemy się i dzielimy wieściami o tym, co u nas i innych, a na odchodnym wymieniamy adresami mailowymi czy numerami telefonów, żeby się spotkać i „pogadać tak, na spokojnie”. (Odrębną sprawą są zaplanowane spotkania w szerszym gronie.)

Nie ma w tym niczego niezwykłego- w ten sam sposób zachowuje się wielu innych,ten model postepowania nie jest przecież zarezerwowany dla jednej grupy, jednego środowiska czy wieku. Ważne jest jedno: jeżeli ludzie po kilku, kilkunastu, czy nawet kilkudziesięciu latach od ostatniego spotkania wciąż chcą i mają o czym ze sobą rozmawiać, z czego się wspólnie śmiać, co razem wspominać- to mogą chyba z satysfakcją powiedzieć, że udało im się ustalić właściwą hierarchię wartości i odnaleźć w życiu to, co najważniejsze.

I choć dzielą ich kilometry- tak naprawdę zawsze są razem i nigdy się nie rozstają.

Bo najważniejsze są niewidoczne mosty rzucone między ludźmi ponad czasem i przestrzenią. Mamy szczęście, jeżeli jest to i naszym udziałem.

Uśmiechnęłam się i z menu na wyświetlaczu wybrałam kolejno: „Opcje” i „Odpowiedz”, a potem zaczęłam wystukiwać SMS-a z odpowiedzią dla Uli. Zaczynał się od słów: „Oczywiście,że chcę się z Wami spotkać…”

Katarzyna Swędrowska