Piaskownica

Bardzo mocno zdziwiłabym się, gdyby ktoś (ktokolwiek) powiedział mi, że będąc dzieckiem nie bawił się w piaskownicy. Zielone grabki, łopatka i żółte wiaderko z uśmiechniętym słoneczkiem, to części składowe wspomnień wielu z nas. Z perspektywy czasu – możemy powiedzieć, że wtedy wszystko wydawało się proste.

2 lipca w sali Miejskiego Ośrodka Kultury mieliśmy okazję do retrospekcji i powrotu do naszego dzieciństwa, może wcale nie tak odległego, jakby się zdawało.

Foto: Barbara Kościańska

Na scenie, przed audytorium złożonym głównie z młodzieży, obejrzeliśmy współczesny dramat – „Piaskownica”. Sztuka została napisana przez Michała Walczaka, wyreżyserowana przez Martę i Joannę Piwowar, zaś w role bohaterów wcielili się młodzi głogowianie, uczniowie szkół naszego miasta .

Aktorzy, którzy już podczas ferii zimowych pracowali razem nad tym właśnie projektem i tworzyli zgrany zespół, postanowili ponownie pokazać go głogowskiej widowni.

Kameralne grono i fakt, iż widownia zrównała się z aktorami, poprzez przeniesienie zajmowanych przez nią miejsc na scenę – dały efekt równoprawnego uczestniczenia w wydarzeniach . Udaliśmy się wspólnie w podróż do przeszłości. Ale czy na pewno?

Główni bohaterowie -zaborczy Protazek i uległa wobec niego mała dziewczynka, Miłka – wchodzą ze sobą w konflikt (tak by się przynajmniej zdawało). On chce zagarnąć całą piaskownicę tylko dla siebie i uzurpuje sobie prawo do samotnej zabawy. Miłka zaś pragnie tylko mieć towarzysza zabaw.

Pokazują nasze cechy, które z wiekiem nauczyliśmy się ukrywać przed innymi. Dzieci zawsze mówią to, co myślą i czują. Jest to zdolność, która (niestety) w dorosłym życiu zaciera się. Kłamstwa, ukrywanie prawdy i wszędobylskie krętactwo – oto, co nam towarzyszy.

Miłka i Protazek ukazują nam też różnice pomiędzy dziewczęcym i chłopięcym (kobiecym i męskim) spojrzeniem na świat. Między wierszami pojawiają się niedomówienia, nici nieporozumień, a czasem nawet wzajemna wrogość (zupełnie bezsensowna jak się okazuje, bo przecież oboje walczą z samotnością).

Patrząc na Protazka i jego nieudolne zaloty widzimy siebie i swoje często nieudane próby porozumienia z druga osobą. Szorstkość, ucieczkę przed samymi sobą, a w konsekwencji niezdolność do życia w społeczeństwie są nierzadko naszym problemem. Protazek rani w akcie obrony. Broni się nie przed Miłką, lecz przed samym sobą. Zupełnie jak czasami my- boi się siebie i swoich uczuć.

Foto: Barbara Kościańska

W tej historii nie ma słynnego hollywoodzkiego happy endu. W uszach pobrzmiewa nam opowieść – zabawa Protazka,który wcielał się w Batmana- przybierał maskę i marzył o zmia-nie świata. Komiksowy bohater nie dostępuje jednak oczyszczenia – nie tym razem. Splugawiony powraca na miejsce kaźni i nie odnajduje tam kobiety, która mogła okazać się jego miłością.

On może udać się do tajemnego czarodzieja, który zna lek na całe zło i przywrócić jej życie. My – nie.

Miłka wyprowadza się. Protazek zostaje sam ze swoją piaskownicą. Teraz jest tylko jego. Przecież tego właśnie chciał, prawda?

Foto: Barbara Kościańska

„Piaskownica”, mimo swego niewyszukanego tytułu, daje do myślenia, pobudza do refleksji nad samym sobą. Przyjrzenie się głównym bohaterom pozwoli nam odkryć, że przecież nadal, gdzieś w głębi serca, jesteśmy tymi nieporadnymi dziećmi, dla których świat jest wielka piaskownicą, a my nie chcemy być w niej samotni i walczymy o to na różne sposoby…

Justyna Niemirowska