Zmysłoholicy

4 stycznia 2007r., podczas spotkania poetyckiego w głogowskim Gimnazjum Nr 2, poświęconego humorystycznej twórczości poetów naszego miasta, miało miejsce prapremierowe wykonanie piosenek pochodzących z paraopery „Zmysłoholicy”.

Jej autorami są młodzi głogowianie, obecnie studenci wyższych uczelni – Ewa Kamińska (Wydział Pedagogiki, kierunek: Animacja Kultury i Sportu, Uniwersytet Zielonogórski) – scenariusz, tekst i Jakub Jęczmionka (Reżyseria Dźwięku, Akademia Muzyczna im. Fryderyka Chopina w Warszawie) – muzyka, aranżacja.

Skąd pomysł na taką formę? Kiedy i pod wpływem czego się zrodził? Co zdecydowało o tym, że dwójka młodych ludzi, studiujących w różnych miejscach Polski, zdecydowała się na dość karkołomną metodę „współpracy na odległość”, by go sfinalizować? Poprosiłam Ewę i Kubę, by opowiedzieli o swojej przygodzie ze „Zmysłoholikami”. Na podstawie ich wypowiedzi powstał niniejszy tekst.

Jakub

„Zmysłoholicy” mieli być, w moim mniemaniu, odpowiedzią na brak propozycji kulturalnych dla młodych ludzi w naszym mieście. Przede wszystkim jest to jednak realizacja mojego marzenia o stworzeniu spektaklu muzycznego. W muzyce zawsze lubiłem formy wokalno – instrumentalne, wspólne funkcjonowanie dwóch dziedzin sztuki, wzajemne przenikanie się i uzupełnianie. Efekt tego przenikania wzmagają niewątpliwie działania sceniczne („parateatralne”). Pamiętam moment, gdy pierwszy raz wspomniałem o pomyśle na „operę” podczas spotkania w Kotłowni (Galeria – Kotłownia „U Pana Henia za Piecem” przy I LO w Głogowie – przyp.oprac.) – strach w oczach niektórych i entuzjazm Ewy Kamińskiej. Ten strach wynikał prawdopodobnie z tego, że nie od razu wszyscy zrozumieli, o co dokładnie mi chodziło. To, co miało być „operowe” w „Zmysłoholikach”, to jedynie forma, idea tego już lekko archaicznego gatunku muzycznego (uwertura, arie – piosenki poszczególnych bohaterów, recytatywy – komentarze narratora, elementy scenografii, kostiumów, ruchu scenicznego). Nie miałem na myśli niczego ze stylistyki muzyki poważnej (poza kilkom delikatnymi akcentami w postaci elementów basu cyfrowanego, kilku tradycyjnych instrumentów), żadnych tenorów ani sopranów koloraturowych, fraków, dyrygentów z batutą. Wręcz świadomie chciałbym wprowadzić do „Zmysłoholików” jak najwięcej motywów popkulturowych, cytatów muzycznych z radia i telewizji, współczesnych brzmień, jak również trochę dźwiękowych eksperymentów (piosenka z dezodorantem, kapaniem wody).

Nie ukrywam, że mam niemałe obawy związane z pracą nad tym projektem. Jest to mój „kompozytorski” debiut na taką skalę i nie wiem czy podołam. Tym bardziej mam zamiar otwierać się na propozycje i uwagi wykonawców, co do muzycznej strony „Zmysłoholików”. Pewne podstawy harmonii muzycznej wyniosłem ze szkoły muzycznej, jednak w kierunku kompozycji nigdy się nie kształciłem, a program moich studiów również nie przewiduje takich zajęć. Można zatem szczerze powiedzieć, że od strony kompozytorskiej spektakl będzie amatorski. Innym problemem, z którym przyjdzie mi się zmierzyć (czego już osobiście doświadczyłem), jest uwikłanie się w jakieś własne muzyczne inspiracje i upodobania. Coś, co można określić „własnym stylem” jest w porządku, jednak chciałbym, aby „Zmysłoholicy” byli różnorodni od strony muzycznej. Nie chciałbym nadawać im jednolitego charakteru, gdyż scenariusz mówi o skrajnie różnych ludziach. Sama idea spektaklu podsuwa pomysł muzycznej charakterystyki postaci (czyli utożsamienie pewnego stylu muzycznego, instrumentacji, tempa z danym bohaterem).

Nie jest to proste do realizacji, ale taki właśnie mam zamysł. Duże znaczenie ma dla mnie współpraca z Ewą. Zawsze podobały mi się jej absurdalne teksty, które bawią, ale również skłaniają do intelektualnego wysiłku. Ja na literaturze nigdy jakoś lepiej się nie znałem, ale nad tekstami Ewy pracuje mi się dobrze. Poza tym cieszy mnie to, z jakim entuzjazmem przyjęła ten pomysł i czasem wręcz mnie tym entuzjazmem zarażała (a przecież zazwyczaj bywa odwrotnie).

Ewa

Zmysłoholicy- jak to było?
Jakiś rok temu, kiedy siedzieliśmy całą paczką w Kotłowni, Kuba rzucił hasło „Zróbmy operę!”. Większość go wyśmiała i potraktowała to jako jeden z wielu naszych spontanicznych pomysłów z cyklu „Przebierzemy się za komin i gotujmy żonkile pod ratuszem”, które zawsze pozostawały tylko w sferze marzeń albo były po prostu zbyt… głupkowate, żeby je zrealizować. Mnie jednak pomysł się spodobał, a nad głową „zaświeciła się żaróweczka niebezpiecznych pomysłów krzesłowych”. Od dawna już dojrzewała we mnie pewna idea, rysowała się konkretna fabuła, a opera była pretekstem do tego, żeby wszystko przelać wreszcie na papier. Tak więc Kuba (który był chyba szczerze zaskoczony moim entuzjazmem) i ja wzięliśmy się do pracy.

Nasza współpraca opiera się głównie na korespondencji mailowej ze względu na to, że jesteśmy studentami dwóch, oddalonych od siebie uczelni. Zawsze lubiłam współpracować z Kubą, ponieważ bardzo dobrze się rozumiemy, głównie jeśli chodzi o kwestie artystyczne. Zazwyczaj wygląda to tak, że ja przesyłam Kubie teksty, on pisze do nich muzykę i, kiedy spotykamy się w Głogowie, próbujemy to jakoś łączyć. Wtedy też jest czas na to, żeby… trochę na siebie pokrzyczeć (; i dojść do jakiegoś kompromisu. Realizacja tego projektu trochę się przeciąga, bo widujemy się bardzo rzadko, a drogą korespondencji elektronicznej nie da się przecież ustalić wszystkiego.

Skąd tytuł?
Kiedyś byłam częstym gościem naszej głogowskiej uczelni (Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa w Głogowie – dop. opracow.) i akademika. Przyglądałam się pracom plastycznym studentów edukacji artystycznej i zobaczyłam wśród nich jedną, która w szczególny sposób zwróciła moją uwagę: na białym tle napis „Zmysłoholizm” wyklejony literami z gazet. To krótkie słowo tak mnie zaintrygowało i zainspirowało, że postanowiłam zbudować wokół niego całą fabułę. Nie chciałabym zdradzać zbyt wiele na temat scenariusza, powiem tylko, że bohaterowie „Zmysłoholików” to bardzo skomplikowane osobowości miotające się ze skrajności w skrajność. Głównym przesłaniem opery ma być uświadomienie sobie, jak ważne są dla nas zmysły, których tak naprawdę na co dzień nie doceniamy.


Wypada dodać,że już prapremierowe, brawurowe wykonanie utworów, pochodzących z paraopery (w rolach wokalistek wystąpiły Agata Szyniec, Alicja Żok i Ewa Kamińska), spotkało się z entuzjastycznym przyjęciem publiczności, w tym licznie zgromadzonych na sali przedstawicieli Głogowskiego Stowarzyszenia Literackiego. Potwierdzeniem tego były również wypowiedzi internautów na forach internetowych i pierwsze propozycje nagrania płyty, które pojawiły się… tuż po występie, w dniu 4 stycznia 2007r. Trzymamy kciuki,życzymy powodzenia i czekamy na prapremierę całości „Zmysłoholików” ( w kuluarowych rozmowach mówi się o wrześniu 2007r.).

W oparciu o refleksje autorów paraopery opracowała
Katarzyna Swędrowska.