Naucz się „wczuwać” w innych

A gdy rano wstaniesz, spojrzyj w lustro i zastanów się nad istotą obrazu, nad sensem w prowizorycznym bezsensie, nad światem, co niby tak dobrze znany codziennie widzisz. Jak często potrafisz się zachwycić? Jak często wzruszyć? Nie wzniosłymi i nad wyraz wielkimi rzeczami, ale napotykanymi drobnostkami, szczegółami, co z pozoru nie są istotne dla naszego życia. „Codziennością” świat nazwaliśmy i wkrada się ona w nasze serca, zapominamy o szczęściu, o tym że jest, że musi być, że są ludzie, którzy jeszcze potrafią, całkiem szczerze i bezinteresownie obdarzyć kogoś bezgranicznym zaufaniem.

I tylko co jakiś czas pojawia się dziwna pustka, gdzieś głęboko w nas, dziwny mętlik uczuć, których nie potrafimy nazwać, co do których nie jesteśmy pewni czy w ogóle są – co jakiś czas odzywa się dziwny ścisk (faktyczny lub wytworzony przez podświadomość), który uświadamia nam, że coś jest nie tak – może to sumienie?

Znam to uczucie, chyba jak każdy z nas. I choć częściej potrafię zachwycić się „banałem”, to jednak bywają chwile, kiedy codzienność wchłania mnie dogłębnie nie pozwalając skupić się na niczym innym, poza cichą świadomością, że czegoś w tym wszystkim jednak brakuje.

I tak pchani nieustannie do przodu, pędząc do mniej lub bardziej dziwnych celów, które wytwarza świat złudzeń, zapominamy, gdzieś, między jedną kawą a drugą, że obok nas jest też człowiek, z komórką w dłoni przeżywa swoje życie, mniej lub bardziej podobnie do nas.

Większości ludzkich marzeń „napotykanych” na ulicy nie przyjdzie nam poznać, większości nawet nie zauważymy, bo żyjemy w sumie w dość ciasnej przestrzeni (którą zazwyczaj sami ograniczamy) – wobec całości istnienia. Istnieje między nami jakaś niewidzialna bariera, która izoluje i kategorycznie zabrania komunikowania się, widzimy i akceptujemy swoje istnienie, jednak zazwyczaj nic poza tym. Większości nie kłaniamy się na ulicy, nie obdarzamy szczerym uśmiechem, nie pozwalamy na świadomy kontakt fizyczny (w całej swej skromności). Dlaczego? Dlaczego najbardziej szalonym spotkaniem zdaje się być kilkusekundowe badanie wzrokiem, automatyczne, prawie bezwiedne i tylko do czasu, aż wzrok nie napotka wzroku, po czym zmieszani odwracamy głowy?

Pomyśl choć przez chwilę, ilu osobom, które znasz, podajesz dłoń i zamieniasz z nimi kilka zdań, gdy przypadkiem napotykasz ich na ulicy (oczywiście schematycznych – „jak się masz”, „jak zdrowie”, „ładna pogoda” itd. itp.)? Czy patrzysz im wtedy w oczy, czy może oglądasz nowe buty? Ilu ich jest w każdym dniu, podczas wędrówek przez miasto – 10, 20, 30? A teraz przyznaj się ilu z nich omijasz łukiem, bo nie masz ochoty na dialog, bo nie masz czasu, bo ich nie całkiem lubisz, bo ich nie rozumiesz? I w sumie to całkiem naturalne i chyba każdy z nas ma podobne doświadczenia. Ktoś może powiedzieć, że taki stan rzeczy wynika z braku czasu, że wiąże się to z natłokiem obowiązków, i zapewne ma rację, jednak z drugiej strony trzeba zadać pytanie – na ile tak stan rzeczy zubaża nasze kontakty międzyludzkie, w jakim stopniu izolujemy się od dialogu, rozmowy, kontaktu? Trudno będzie na te pytania komukolwiek, jednoznacznie odpowiedzieć, wydaje mi się jednak, że w jakimś stopniu ma to wpływ na nasz codzienny kontakt ze społeczeństwem, z relacją z drugim człowiekiem.

Proponuję ci pewną ciekawą obserwację. Zatrzymaj się kiedyś na jakimś dużym dworcu kolejowym, gdzieś, gdzie przewija się w krótkim czasie bardzo dużo ludzi, oczywiście może to być inne miejsce – jednak według mnie dworzec jest najlepszym miejscem do tego typu obserwacji. Ustaw się tak abyś miał jak najlepszy widok i abyś mógł zobaczyć jak najwięcej przechodzących osób. Obserwuj ich co najmniej przez godzinę, w „samotności” i wewnętrznej ciszy, skupiając się na twarzach, na gestach, zachowaniach, jeżeli dasz radę podsłuchaj też co mówią, jak się komunikują z otaczającym ich światem i innymi ludźmi. Zwróć uwagę, na ile osób wokół siebie zwracają jakąkolwiek uwagę, zazwyczaj jest to tylko osoba towarzysząca, chyba że jest to grupka ludzi – wtedy obserwuj ich zachowania. Zobacz ilu z nich jest przytłoczonych codziennością (jeżeli potrafisz to zaobserwować), zobacz też, ilu z nich promieniuje entuzjazmem, spróbuj odgadnąć ich życia, doświadczyć ich uczuć, naucz się patrzeć bez skrępowania, nie odwracając głowy, gdy napotkasz wzrok napotkanych osób.

Gdy już nauczysz się „wczuwać” w innych, zobaczysz, o ile łatwiej będzie ci komunikować się z codziennie napotykanymi ludźmi, o ile łatwiej będzie zrozumieć zachowanie innych. Być może będzie to pierwszy krok by choć na chwilę oderwać się od codzienności, by w końcu zauważyć drugiego człowieka, a kto wie, może także by zacząć nowy etap w kontaktach z drugim człowiekiem – bo do relacji niepotrzebne są koniecznie słowa, czasem wystarczy drobny, jednak szczery gest.

Marcin Kopij